[Date Prev][Date Next] [Thread Prev][Thread Next] [Date Index] [Thread Index]

Re: Ludzie sa skonczonymi debilami



"Robert PaneQ! Pankowecki (rupert)" <kryptofiles@wp.pl> wrote:
> On Mon, 2006-04-17 at 10:42 +0200, Sergiusz Pawlowicz wrote:
>> On Mon, Apr 17, 2006 at 12:47:43AM +0200, Adam 'amag' Turowski wrote:
>> 
>>> Zgodnie z GPLem NIE WOLNO sprzedawać oprogramowania objętego 
>>> licencją GNU. 
>> 
>> Zaraz napiszę do Stallmana, że mu licencję zmienili, zdziwi się!
> 
> Moze w takim razie kolega Adam, ktory sadzi, ze nie wolno poda
> odpowiedni paragraf licencji. Bo ja bym sie zgodzil, z przedmowca ze
> mozna, chociaz wielkim autorytetem w tej dziedzinie nie jestem, ale
<cut>

Oj coś mi się widzi, że znowu nasza sławetna narodowa nadgorliwość wzięła 
górę nad zdrowym rozsądkiem. W imię słusznej sprawy wylejmy dziecko (co 
gorsza - nie swoje) razem z kąpielą wymuszając na Allegro usuwanie aukcji 
oprogramowania GNU/GPL. Jeśli zrobimy wszystko, by oprogramowanie na 
licencji GPL zniknęło ze sklepowych półek,  czy internetowych aukcji, 
zniszczymy tym samym cały trud i poświęcenie (no bo przecież - nie swoje) 
włożony w jego powstanie i rozwój. No kto chciałby tworzyć jakiegoś Debiana 
znanego tylko nielicznym, rozpowszechnianego, niczym prochy, w ciemnych 
bramach i zaułkach. Myślę, że bardzo dobrze, iż są ludzie, którzy chcą 
podjąć się dystrybucji oprogramowania, chcą je promować i znajdować dla 
niego nowe przestrzenie. I niechaj za swoją pracę i poświęcony czas, mają 
możliwość uzyskania, choćby symbolicznego, wynagrodzenia. A purystom 
wierzącym, że nie powinno się uzyskiwać dochodu proponuję przekazanie 
zarobionych pieniędzy twórcom oprogramowania, czy to w postaci gotówki, czy 
też może twardego dysku, albo najnowszego Suna, czy innego Craya - na pewno 
im się przyda do rozwijania softu.
Pozwolę sobie co młodszym czytelnikom tego posta opowiedzieć historyjkę z 
cyklu "jak to drzewiej bywało".. Kiedy zaczynałem moją przygodę z Debianem, 
i Linuksem w ogóle, hasło "Linuks" wywoływało dreszczyk emocji, było 
synonimem magii dostępnej tylko nielicznym wtajemniczonym, Debian zaś 
dostępny był wyłącznie nielicznej kaście wybrańców. I pewnie byłoby tak do 
dziś, gdyby nie (najzupełniej komercyjne) inicjatywy redakcji takich pism 
jak LinuxPlus, czy Chip Special, dołączających kompletne dystrybucje 
różnych systemów linuksowych. A mądralom, twierdzącym, że przecież każdy 
mógł to mieć za darmo, przypomnę, że ściąganie obrazów 2 płyt (tyle bodajże 
starczało na Slinka) przez modem, wcale nie było najlepszym pomysłem (w 
razie, gdyby w Wikipedii nie było jeszcze definicji słowa "modem" - 
wyjaśnię, że modem to takie urządzenie, które w połączeniu z tzw. "Numerem 
Dostępowym TPSA" sprawiło, że znaczna część Polaków, którzy nie ukończyli 
studiów informatycznych, posiada dziś komputer i korzysta z Internetu).
Ilu z Was, po raz pierwszy sięgnęło po Linuksa, dlatego, że był on w 
zasięgu ręki, w kiosku za rogiem, czy internetowym sklepie (księgarni, 
aukcji..)? Czy uczynilibyście to, gdyby zdobycie Linuksa wymagało 
pracochłonnego ściągania dystrybucji z Internetu (no bo przecież to jedyna 
słuszna droga dystrubucji wolnego oprogramowania - o ile dobrze zrozumiałem 
jedną z poprzednich wypowiedzi) i własnoręcznego wypalania iluśtam(nastu) 
płytek? A co z tymi, którzy stałego łącza nie mają - czyżby im Linuks nie 
przysługiwał? (bo nie sądzę, żeby któryś właściciel jakiejś kafejki 
internetowej pozwolił komukolwiek ściągnąć kilka GB softu nie biorąc za to 
ani grosza).
Róbmy tak dalej - ograniczajmy ekspansję wolnego softu, zamykajmy przed nim 
kanały dystrybucji. Kanały dystrybucji nie tylko ciągu rozkazów języka 
maszynowego, ale przede wszystkim dystrybucji wolnych ideii. Pewnego 
pięknego poranka obudzimy się w świecie "jedynie słusznym" i do granic 
możliwości opatentowanym. Mam tylko nadzieję, że zawczasu zdążę zmienić 
zawód, i zająć się kopaniem rowów.

ps. A teraz pytanie do tych z Was, którzy kiedykolwiek kupili (w dowolnej 
postaci - czy to razem z książką, gazetą, czy też jako jako przepięknie 
wydany box, albo kilka niedbale podpisanych CD-Rów) nośniki z np. Debianem 
- nie mieliście wrażenia, że w ten sposób uczyniliście coś więcej niż tylko 
wejście w posiadanie tego systemu? Przypominam sobie dzień, wiele lat temu, 
w którym dotarł do moich rąk Linux+, a w nim płytki ze Slinkiem. I 
pomyślałem sobie, że kupno tej gazety było takim malutkim kroczkiem ku 
rozpowszechnieniu Linuksa - pozwoliło komuś zapłacić za jego twórczą pracę, 
pozwoliło wydać kolejny numer z kolejną dystrybucją, może komuś innemu też 
pozwoliło poznać Linuksa...
Tak więc proszę - zamiast nazywać złodziejami ludzi robiących coś, choćby 
tylko z chęci zysku, cokolwiek, dla upowszechnienia ideii wolnego 
oprogramowania - doceńmy ich wkład. A może nawet - zamiast ściągać kolejne 
gigabajty, obciążając łącza i serwery (za które przecież ktoś płaci i 
pozwala nam z tego korzystać) - kupmy na aukcji, czy w innym sklepie 
internetowym, nośniki z kolejną dystrybucją. Wszak przeznaczenie na ten cel 
10zł (czyli równowartości 3 piw i orzeszków, bądź niecałego biletu do kina) 
nie jest czymś wymagającym wielkiego poświęcenia. A na pewno będzie 
malutkim wkładem w upowszechnienie tego systemu. Kto wie - może ten sam 
sprzedawca, choćby z samej tylko chęci zysku, sprzeda kiedyś kolejną kopie 
wielkiej firmie, która będzie w stanie zapłacić twórcom za wsparcie, bądź 
dostarczyć im sprzęt, albo udostępnić im swoje niewykorzystywane zasoby.


-- 
Pozdrawiam
Artur Jankowski
ITservice







Reply to: