[Date Prev][Date Next] [Thread Prev][Thread Next] [Date Index] [Thread Index]

Re: Start Gnoma, dostęp do ntfs i ... nie, nie, tylko nie DOSEMU



On 08 Aug 2003 16:27:47 +0200
Robert Mońka <robert.monka@eliko.com.pl> wrote:

> W liście z pi?, 08-08-2003, godz. 14:58, Michał Byrecki pisze: 
             ^^^^ w liście z czego???

> Oj i tu się nie zgodzę, mimo że do doświadczonych użytkowników Linuxa
> nie należę. A słyszałeś co to jest inwestycja?
> 
> W tym przypadku raz tracisz czas, nerwy itd. (z dosemu jestem na tym
> etapie), a jak już się uda to sprzdajesz usługę instalacji i
> konfiguracji dalej lub rozdajesz za darmo i podnosisz swoją pozycję
> informatyka.

OK, planujemy inwestycję:
Co będzie wygodniejsze dla użyszkodnika na stacji roboczej? FreeDos? Czy
Win95 z ikoną na pulpicie, softem ustawionym na full screen, itd?
Odpowiedź A - użyszkodnicy cię nie lubią, jakiekolwiek wadliwe działanie
wdrożonego programu komputerowego idzie na karb twojego nienaturalnego
rozwiązania. Odpowiedź B - użyszkodnicy cieszą się, że nie muszą się
uczyć czegoś nowego, bo i tak mają nawał pracy. Łapią temat w parę
minut. Dzięki temu cię lubią i cieszą się, jak coś koło nich robisz. Dla
nich twoja pozycja informatyka rośnie.[1]

Co dla nas wyjdzie taniej? FreeDos? czy Win95?
FreeDos jest darmowy, ale musimy posiedzieć nad rozwiązaniem współpracy
Linux - Dosemu - SyfAplikacjaWclipperze. Znajdziemy rozwiązanie - ok,
mamy po 30 pln zaoszczędzone od stacji. Daje nam to przy przeciętnej
instalacji - 10 stacji - kwotę rzędu 300 zł. Rozwiązanie musimy w takim
razie opracować w przeciągu jakichś trzech dni, bo później taniej byłoby
nam zapłacić z własnej kieszeni za licencje - straciliśmy 3 dni czasu =
nie zarobilismy 300 złotych.

Instalacja Windy będzie droższa, ale opłaci się, jeżeli klient bedzie
chciał np. dokupić jakis śmieszny program korzystający czegośtam, co nie
będzie wspierane przez free dosa (np. korzysta z dpmi). Rezultat tego
dla nas będzie opłakany - nasza pozycja idzie maxymalnie w dół, i
zleceniodawca najprawdopodobniej każe nam wypi******ć.

Biorąc pod uwagę śmieszne koszty licencji Win95, które można spokojnie
wrzucic do ceny usługi rozwiązanie jest oczywiste.

Aha, byłbym zapomniał, zlecenidawca się po jakimś czasie zacznie
wku^H^H^Hnerwować, że jego pracownicy nie mogą sami zainstalować np.
nowo kupionej drukarki do biura, tylko musisz przyjeżdzać, a on musi
płacić za twój przyjazd - pewnie zrobiłeś to specjalnie, żeby się kasy
od nich nachapać :/ 
Pomyśl, że w jednej z moich firm szefowa używa oprogramowania do
bankowosci internetowej pracującego tylko pod Win. Już ją widzę, jak się
uśmiecha i ogarnia ją radość 'Do tego komputera, na którym pani pracuje
musimy dokupić jeszcze jeden komputer i zainstalować na nim legalnego
Windowsa, żeby mogła pani realizować przelewy'. Jakbym musiał to jej
powiedzieć, to po kropce spieprzałbym ile sił.


Generalnie, uważam, że pomyliłeś pozycję informatyka w swoich oczach, od
pozycji informatyka w oczach innych.

[1] Przeciętny użyszkodnik ma gdzieś, czy to jest Linux czy Windows,
nawet nie za bardzo wie, czym się rózni jedno od drugiego.


-- 
Pozdrawiam,
Michał Byrecki

   



Reply to: