Przepraszam za małe OT, chociaz router jest na debianie oczywiscie :)
Sprawa wyglada tak, jest sobie router debianowy, tam dhcp, iptables, htb,
pozniej jest sobie switch i kompy na kablu, do switch access point
podlaczony, nastepnie drugi AP i ja na kablu do tego drugiego podlaczony
z
dwoma kompami.
I problem jest taki... co jakis czas przestaje dzialac siec, tzn, nie
cala,
zauwazam brak internetu i router nie odpowiada na pingi, natomiast abydwa
AP
odpowiadaja oraz komp po drugiej stronie radia tez odpowiada.
Sytacje mozna naprawyc dajac w windowsie wylacz i wlacz karte sieciowa,
wtedy wszystko wraca do normy az do kolejnej takiej sytacji.
Co moze byc grane?
Czy wina moze byc w AP tym po mojej stronie ? Jak do nie bylo i w kompie
mialem karte radiowa nie dzialy sie takie rzeczy.
Dodam ze sytacja dotyczy obu komputerow po mojej stronie radia.
Podejrzewal bym tego AP u mnie, ale czemu wszystko wraca do normy po
wylaczeniu i wlaczeniu karty ?
Dodam ze jest drugie takie polaczenie, czyli do tego samego AP po tamtej
stronie inny AP i do niego kompy drutem i tam sie nic zlego nie dzieje...
Dzieki z gory za pomoc.